Rozmowa z Markiem Błaszczakiem, Product Managerem
- Śledząc wydarzenia na Ukrainie zadajemy sobie pytanie o to, jaki wpływ wojna będzie miała na polski przemysł spożywczy?
- Ukraina jest „spichlerzem Europy” i nie ulega wątpliwości, że wojna negatywnie wpłynie na rynek spożywczy – zarówno jeżeli chodzi o ceny, jak i dostępność produktów. Spodziewamy się dużych problemów z zaopatrzeniem w składniki potrzebne do produkcji żywności. Pamiętajmy też, że Ukraina jest nie tylko eksporterem mięsa, ale też bardzo liczącym się producentem pasz dla zwierząt – więc pośrednio i tu pojawią się niebawem niedobory, które niewątpliwie przełożą się na ceny mięsa i wielkość pogłowia.
- Pojawiają się opinie, że mięso stanie się „produktem luksusowym”.
- Niektóre gatunki mięsa i wyrobów mięsnych już teraz są uznawane za luksusowe, a ich cena jest bardzo wysoka. Ale to jest niewielki margines oferty dostępnej na rynku. Zawsze największy udział w sprzedaży mają i będą miały wyroby ekonomiczne. A na producentach żywności spoczywa odpowiedzialność, aby pomimo niewysokiej ceny zaoferować produkt jak najlepszej jakości.
- Projektowanie wyrobów mięsnych może zaczynać się od wyznaczenia ceny produktu?
- W pewnym sensie tak. Wędliny wysokowydajne z założenia są ekonomiczne. Ale w dzisiejszych czasach konsument nie kupi już byle jakiego wyrobu. Oczekuje, że pomimo niskiej ceny produkt będzie smaczny, będzie miał odpowiednią konsystencję, akceptowalną etykietę i nie będzie zawierał alergenów. Pomimo wysokich przyrostów, co wiąże się z bardzo wysoką wydajnością końcową i niską mięsnością wyrób gotowy musi odpowiednio wyglądać, pachnieć i smakować. To nie może być „plastikowy wyrób mięsopodobny”!
- Czy można uzyskać taki produkt?
- Nasze próby, które przeprowadziliśmy na blokach drobiowych z piersi kurczaka w osłonce barierowej dały bardzo zadawalające rezultaty. Testowaliśmy przyrosty w zakresie od 30% aż do 180%. Receptury są opracowane z myślą o zagwarantowaniu jak najlepszego smaku, zapachu i tekstury co ma bezpośredni wpływ na ocenę produktu przez konsumenta. Nasze wewnętrzne testy wykazały, że pomimo wysokiej wydajności końcowej te produkty wciąż smakują!
- Czy możesz powiedzieć coś więcej o tych solankach, które były testowane?
- Stworzyliśmy całą linię solanek do bloków drobiowych bez soi o nazwie TOP D. Ze względu na coraz wyższą cenę i problem z dostępnością na światowych rynkach solanki te z założenia nie zawierają soi. Dzięki temu eliminujemy z etykiety jeden z alergenów! Składnikiem kluczowym solanek są wyselekcjonowane mieszanki błonników, dzięki którym uzyskujemy bardzo naturalny przekrój i zgryz produktu. Nawet przyrosty na poziomie 50% pozwalają uzyskać produkty dedykowane do plastrowania, co aktualnie jest warunkiem obecności w sieciach handlowych. Skład solanki pozwala na produkcję plastrów, które nie ulegają synerezie i nie sklejają się w opakowaniu.
- Czyli te bloki nie tylko są ekonomiczne i dobrze odbierane przez konsumentów, ale również są wygodne w produkcji i zaprojektowane z myślą o handlu detalicznym?
- Taka jest podstawa wszystkich działań naszej firmy – innowacje mają służyć nie tylko producentom, czyli naszym bezpośrednim klientom. One wynikają z analizy rynku docelowego: sklepów, konsumentów, możliwości maszyn krojących i linii pakujących. I tu jestem przekonany, że batony drobiowe wykonane z solanek bez soi są idealnym przykładem na takie całościowe myślenie o produkcie!
- Dziękuję za rozmowę.